Nigdy ja na tej nie stanę wyżynie,
Kędy przed wzrokiem, wpatrzonym w wszechświaty,
Ziemia z swą nędzą tak blednie i ginie,
Iak tęcz mdlejących szkarłaty... *).
W prawo i w lewo odrębne dwa świata,
Lecz droga moja ni w lewo, ni w prawo:
Ia idę prosto do tej biednej chaty,
Go nędzą swoją odbija jaskrawo
Od głośnych haseł, rozdwojeń i kłótni... **).